Halo, no gdzie są te pancerze? Te, które ludzie noszą na co dzień i dzięki nim mają w głębokim poważaniu, co inni mówią, robią i myślą.
Znam takich, co mają pancerze grube jak stąd dotąd. Nawet nie spojrzą na ratlerki, szczekające u ich stóp. Odgarniają ludzi jak grzywkę i idą przed siebie. I dobrze im. I cieszą się tym, co widzą, a nie martwią tym, co słyszą.
Ja nie mam żadnego pancerza. Można mnie palcem przedziurawić na wylot. Wystarczy spojrzeć krzywo, a ja już posiniaczona. Wystarczy powietrze głośniej wydychać, a ja już przybita. Wystarczy głośniej sercem zabić, a ja już zabita.
Nawet trzyminutowe jajko na miętko ma swoją skorupkę. Poszukaj swojej, gdzieś ją zapodziała?
OdpowiedzUsuńDziś go nie widzę 😉
UsuńMysl pieknie ujeta w slowa, podziwiam.
OdpowiedzUsuńJa nie chce miec pancerza. Mysle,ze wtedy zycie jest pelniejsze, chociaz czesto boli :)
Serdecznosci, M.
Boli.
UsuńSerdeczności przyjmuję. :-)
mój pancerz działa na zasadzie osmozy część przepuszcza resztę zatrzymuje :)
OdpowiedzUsuńA, to jakiś nowszy model niż te, które znam.
UsuńWróć!
Nie: znam!
Niż te, które dotychczas chciałam znać! ;-)
ja chyba mam i nie mam. bo żyję po swojemu.od lat żyje po swojemu i nie daję się zaszczuć. z drugiej strony też jestem łatwa...łatwym celem. ale się zbieram.
OdpowiedzUsuńTo jak ja.
OdpowiedzUsuńTo jak ja.
OdpowiedzUsuńpancerze pękają i znikają, ja to nie umiem chyba z pancerzem, chociaż wmawiam sobie, że umiem.
OdpowiedzUsuń